Dzisiaj chciałaby się podzielić z Wami efektem moich pomysłów i pracy. Zapraszam:)
Kiedy jednak syn podrósł, nie czekałam długo. Własnoręcznie przekopałam trawnik, rozłożyłam obornik i czekałam do wiosny, by rozpocząć nasadzenia.
Część roślin kupiłam jeszcze przed zeszłą zimą, ale był to błąd, bo chociaż zabezpieczone przed mrozem, część nie przezimowała. Straciłam w ten sposób magnolię i większość traw.
Założenia były takie, że rabata ma być ładna o każdej porze roku. Stąd też znalazły się na niej zimozielone rododendrony, bukszpany, derenie o czerwonych pędach, trawy i hortensje.
Miało być też dużo motyli i pszczół - a te nic nie zachęca bardziej niż jeżówki, dalie, floksy, kocimiętka i rozchodniki.
Posadziłam więc wywołane do tablicy bylinki starając się zachować dyscyplinę kolorystyczną. Miało być dużo zieleni i bieli. Z grubsza mi się to udało. Nie wliczając koralowych floksów i czerwonej pysznogłówki :)
No i oczywiście róż, ale królowe rządzą się swoimi prawami :)
W zgodzie rosną obok siebie różowa Leonardo da Vinci, pastelowa Queen of Sweden, biała Winchester Cathedral czy biało czerwona Nostalgia, podsadzone kocimiętkami wśród jarzmianek, dzwonków i ostróżek.
Efekt mnie zaskoczył, nie spodziewałam się tak bujnej roślinności pomimo dość suchego lata. Nie wszystko jednak się udało. Za huśtawką posadziłam szpaler hortensji limelight. Sadzonki kupiłam w zeszłym roku, przezimowały, ale wiosną obcięłam je, wydaje mi się, za nisko. Młode pędy wyrosły poziomo, nie urosły do góry, muszę tą kwestię jeszcze rozpracować. Nie mogę znaleźć nawet ich zdjęć, widocznie ich widok skutecznie zniechęcał mnie do fotografowania :)
Podsadzenie hortensji Vanille fraise pod orzechem czerwonymi krwawnikami oraz bodziszkami okazało się strzałem w dziesiątkę.
Rododendronami też się nie chwalę. "Nędzne" egzemplarze dostałam w prezencje bo nie chciały rosnąć w innym ogrodzie. Możecie więc sobie wyobrazić w jakim były stanie. Posadziłam je jak książka pisze i mam nadzieję, że coś jeszcze z nich wyrośnie:) W podobnym stanie są koralowe floksy. W ogóle mi nie pasują w tym miejscu, raczej je przesadzę. Cieszą mnie za to trawki red baron. Zdjęcia naprawdę nie oddają ich uroku.
Jak widzicie miejsce to w ciągu kilku miesięcy zmieniło się diametralnie. Czy spocznę na laurach? No oczywiście NIE. Wiele rzeczy jest tu jeszcze do zrobienia. Muszę popatrzeć na rabatę o każdej porze roku i wtedy widzę najlepiej czego jeszcze brakuje. Zima zweryfikuje najlepiej czy mi się udało. No i oczywiście wczesna wiosna, ale o tym już pomyślałam. Cebule już od miesiąca posadzone ;)
No cóż muszę przyznać, że gdy pierwszy raz zobaczyłam jaką planujesz zrobić tą rabatę to pomyślałam, że chyba zwariowałaś:) ale teraz gdy widzę efekt to chyba Ci zazdroszczę WYSZŁA SUPER pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńDzięki:) Powiem nieskromnie, że też ją lubię choć jest jeszcze dużo do zrobienia:)
UsuńNo niech Cie udało Ci się!!!... Pisze o poście no i tej Twojej "rabacie"! Co do tego Twojego ukwieconego zakątku stwierdziłam, że weszłaś na wyższy poziom ogrodnictwa. Jak tylko jakimś cudem uda mi się cokolwiek zrobić z Tym moim przyszłym ogrodem zgłoszę się po wytyczne... szczególnie jeśli chodzi o trawy... I jeszcze jedno uważaj bo mogę przyjąć wezwanie!
OdpowiedzUsuńCzekam na to z niecierpliwością :)Pisze o poście no i o Twoim przyszłym ogrodzie. A jeśli miałabym sobie wyobrazić Twój przyszły ogród to widzę tam właśnie trawy. No i oczywiście owoce:)
Usuń