Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 1 maja 2017

Smażone lody i kukurydziany muffin z jalapeno czyli RESTURAN WEEK 2017

Restauracja Four Colors w hotelu Double Tree by Hilton w Łodzi

Rzutem na taśmę zdążyłam na tegoroczną edycję Restaurant Week 2017 (21-30.04.2017r). Festiwal odbywa się dwa razy do roku na wiosnę oraz na jesieni w okolicach października. Jest to jeden z niewielu festiwali, w którym biorę udział z tak dużą regularnością, być może dlatego, że po pierwsze lubię niespodzianki a po drugie kocham jeść, niestety nie bez skutków ubocznych dla mojej figury. Ale co tam trzeba robić to co się kocha! Toteż zgodnie z tą maksymą wybrałam się do kolejnej Łódzkiej restauracji Four Colors w hotelu Double Tree. I powiem Wam, że jedno danie powaliło mnie na łopatki a mowa tu o smażonych lodach. Ale po kolei...
http://synergiaprzyjemnosci.blogspot.com/2017/05/smazone-lody-i-kukurydziany-muffin-z.html#more


Zacznijmy od klimatu samej restauracji. Four Colors to raczej nie klubowa czy też offowa restauracja jakich jest dużo przy ul. Piotrkowskiej. Renoma Hiltona zobowiązuje. Wchodzi się przez recepcje hotelu i tu było moje pierwsze łał, tak hotel robi wrażenie. Powiedzmy, że jeśli już ktoś by mnie chciał uwieść to w takim hotelu miał by duże szanse ;)
Jeśli chodzi o samą restaurację to jest elegancka i klimatyczna bez jakiejś designerskiej przesady. Taka elegancja-francja bez przepychu. Ciepły klimat został osiągnięty przez miękki dywan, żywe kwiaty i przygaszone światło. Zresztą sami zobaczcie...


No ale przejdźmy do setna, czyli jedzenia jakim nas ugoszczono w tej restauracji.
Jak w każdej restauracji biorącej udział w festiwalu dostępne było menu mięsne (Menu 1) i dla wegetarian (Menu 2). Wegetarianką nie jestem ale ponieważ zazwyczaj chce poznać jak najwięcej smaków restauracyjnych to wybieram właśnie to. Mięsne kosztuje od innych, jakoś to ma większe branie wśród moich przyjaciół, co zresztą mnie nie dziwi ;)

Zacznijmy od Przystawki
Menu 1 
Jajko Zielononóżki 75 st. C, wędzona troć, kukurydziany muffin z jalapeno, piklowana czerwona cebula, truflowy hollandaise.
Menu 2  
Jajko Zielononóżki 75 st. C, mini szparagi, kukurydziany muffin z jalapeno, piklowana czerwona cebula, truflowy hollandaise.


Przystawka, która została nam zaserwowana to dla mnie mistrzostwo! Nie mam zielonego pojęcia jak kucharz zrobił to jajko, że jednocześnie było ugotowane i ciekłe. Może to dlatego, że to jajko zielononóżki ;) Wędzona troć dla niektórych była najlepsza z całej przystawki ale mi najbardziej smakowała czerwona cebula i muffin. Smak muffinu był ostry i bardzo aromatyczny a sos truflowy fajnie go łagodził. Muszę przyznać, że po mojej zeszłorocznej wizycie w innej restauracji na Restaurant Week miałam lekkie opory związane z tym sosem, bo mus truflowy tam serwowany był dla mnie niejadalny. Na szczęście niepotrzebnie się bałam i o dziwo smak trufli mi nie przeszkadzał, co więcej stanowił ciekawy dodatek.

Przejdźmy do Dania głównego
Menu 1
Karkówka z wieprzowiny jabłkowej gotowana w niskiej temperaturze, puree z batatów, kimchi z kopru włoskiego, mus z mango, domowy sos chilli
Menu 2
Cannelloni z zielnym groszkiem, sos cytrynowo-kokosowy, wędzona Bryndza, karmelizowany koper włoski, bób



Przy daniu głównym próbowałam sobie odpowiedzieć na pytanie, które zadał mi kelner: "Czemu Pani wybrała danie wegetariańskie?" No cóż lubię sprawdzać wszystkie smaki w restauracjach do których trafiam. Nie zawsze jednak wychodzę na tym lepiej. Jeśli chodzi o danie mięsne to było bezbłędne. Mięso bardzo delikatne i soczyste ale tego się można było spodziewać ponieważ było gotowane metodą sous vide tzn. w woreczku zapakowanym próżniowo w temp 60 st. C przez 24h. Chociaż z tym czasem gotowania tak do końca nie wierze. Pure z batatów też o dziwo było dobre. Za to po raz pierwszy przeżyłam eksplozje smaków dzięki fantastycznym sosom. Najlepszy był słodko ostry sos chilli, który uderzył moje kubki smakowe swoją różnorodnością. Do tej pory nie wiem jak to możliwe żeby tak ostry sos był jednocześnie słodki. Co więcej fantastycznie pasował do aromatycznej karkówki. Przepyszny był również mus z mango, który łagodził podrażnione różnorodnością smaków kubeczki smakowe. 
Menu wegetariańskie już tak mnie nie powaliło. W pierwszym odruchu próbując zielonego groszku pomyślałam, że to najlepszy groszek jaki jadłam i chyba się nawrócę, bo widzicie ja za zielonym groszkiem raczej nie przepadam. Niestety przy drugiej rureczce makaronu z zielonym groszkiem tej zieloności było dla mnie już za dużo. Za to dodatki były pyszne szczególnie karmelizowany koper włoski oraz bób i wędzona bryndza. Fajny smak miał też sos cytrynowo-kokosowy. Jednak dla mnie za dużo groszku a za mało tych smacznych dodatków.

No i w taki sposób doszliśmy do deseru
Menu 1 i Menu 2 
Ptyś z prażonymi migdałami, smażone lody karmelowe z solą morską, beza, krem angielski z lukrecją

Niech was nie zmyli niepozorny widok tego grzybka, ponieważ ten deser to przejaw geniuszu kucharza! Nie wiem jak on usmażył te lody ale naprawdę te pyszne karmelowe lody miały przypieczoną skorupkę. Ciasto ptysiowe było fantastyczne a te orzechy i przypieczone migdały połączone z kremem z lukrecji biły wszystko na głowę. Pewnie dlatego deser zniknął z mojego talerza dość szybko. Musiałam się tylko powstrzymać, żeby nie wylizać talerza. Zdecydowanie deser był ukoronowaniem tego posiłku! To połączenie zimnych lodów i prażonych migdałów jeszcze teraz sprawiają, że ślinka cieknie mi na samą myśl.

Podsumowując wizytę w restauracji Four Colors uznaje, za naprawdę udaną. Nie tylko dlatego, że mają również dobre drinki. Ten koktajl był bezalkoholowy ;)




To już moja trzecia tura festiwalowa. Jeśli chcecie poczytać o moich wcześniejszych doznaniach smakowych zapraszam TUTAJ Co więcej mając porównanie już z innymi restauracjami w których zawitałam w ramach Restaurant Week ta klasyfikuje się naprawdę wysoko bo na drugim miejscu, zaraz za moimi ukochanymi Kolorami Wina. Być może dlatego, że Four Colours trochę mnie przytłoczyła wielkością i elegancją. Za to mają super obsługę. Rozbawiło mnie jak kelner spytał co nie zjadła Pani do końca cannelloni, wiem wiem za dużo groszku w groszku!

Jeśli nie mieliście jeszcze okazji być na Restaurant Week to polecam. Na tą edycję już nie zdążycie ale już na jesieni będziecie mieli okazję spróbować za jedyne 39 zł smaku trzech dań w wybranych restauracjach w ponad 20 największych miastach w Polsce.


Dla zainteresowanych link do strony festiwalu TUTAJ

A jeśli będziecie się zastanawiać do której restauracji wybrać się do Łodzi to śpieszę z pomocą. Co prawda jeszcze nie byłam we wszystkich ale bez zająknięcia mogę polecić restaurację Kolory Wina w NoBo Hotel i teraz już Four Colors w hotelu Double Tree. Dość niezłe menu było również w Revelo Rezydencja & Restauracja choć myślę, że akurat ta restauracja miała dania bardzo degustacyjne tzn. wszystkiego po trochu. Myślę, że lepsze są dania, które można tam zjeść na co dzień. Jest tylko jeden lokal o nazwie Lokal, którego nie polecam. Uśmiałam się tam jak norka ale dla mnie było trochę za bardzo nowocześnie a za mało smacznie. 

To chyba na tyle... pozostaje mi życzyć Wam smacznego... I naprawdę warto czasami spróbować czegoś nowego...


1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...