Szukaj na tym blogu

niedziela, 10 lutego 2019

"Opowieść podręcznej" - serial, który mną zawładnął

"Opowieść podręcznej" jest dowodem na to, że ja nie umiem oglądać seriali, szczególnie takich seriali... 
Jak pewnie większość ludzi najpierw skusił mnie tytuł. Sami przyznacie, że dość intrygujący a później było już tylko gorzej... co oznacza ni mniej ni więcej niż 4 dni i noce wycięte z życiorysu... Zaraz po pracy wracałam do domu, obróciłam się może z dwa razy i do komputerka oglądać kolejny odcinek i to nie jeden tylko ... Tak to trwało do momentu aż obejrzałam dwa dostępne sezony na showmaxie... Może gdyby ten serial był chociaż trochę bardziej nudny, banalny albo chociaż wojenny (za tymi nie przepadam). Niestety do reszty pochłonęła mnie ciekawa i kontrowersyjna fabuła. To wciąga a później już nie masz szans...



Tu muszę się przyznać, że lubię po prostu takie filmy i może to mnie zgubiło... tym bardziej, że historia opowiedziana jest w taki sposób, że można sobie pomyśleć, że przy niesprzyjających okolicznościach to mogło by się zdarzyć naprawdę. 
Oto naszym oczom ukazuje się świat pełen zepsucia moralnego i to nie jakiś tam świat... tylko ten nasz... ten w którym obecnie żyjemy. Świat w którym panuje zobojętnienie na zakazy moralne a co ważniejsze świat, w który nie ma dzieci. To właśnie brak dzieci jest czynnikiem zapalnym. W niewyjaśnionych okolicznościach większość kobiet traci zdolności rozrodcze i tak naprawdę nikt nie wie dlaczego ale faktem jest, że tylko nieliczne kobiety mogą rodzić dzieci. I niech mi teraz ktoś powie, że to się nie dzieje naprawdę. Ile obecnie jest kobiet, które nie mogą zajść w ciąże... To daje do myślenia...


Ludzie zaczynają szukać powodów tego stanu rzeczy. Pojawia się grupa ekstremistów, która winą za to obarcza wszechobecny grzech i zepsucie. Zyskują oni swoich zwolenników i doprowadzają do przewrotu w wyniku, którego powstaje Republika Gileadu. Państwo nowych zasad w którym wypacza się zapisy biblijne i na ich podstawie pozbawia się kobiet prawa do decydowania o sobie. Państwo, w którym zbiera się kobiety, które jeszcze mogą rodzić dzieci i traktuje jako chodzące inkubatory dla potomków klasy rządzącej. Państwo w którym gwałt na nich jest usprawiedliwiony dla dobra ogółu (ogółu uznającego nowe zasady) Państwo w którym, władzę absolutną mają mężczyźni... Prawda, że to straszne!

Ot pomysł bardzo trafiony ale co ciekawe nie nowy. Film na podstawie którego nakręcono serial powstał już w 1990r a nadal taki aktualny. 
Serial jest ponadczasowy bo uderza w najczulsze punkty kobiecości i drażni zmysły. Choć mój zmysł co do gry aktorskiej czuł lekki niedosyt i wcale nie dlatego, że była zła. Wręcz odwrotnie myślę, że aktorzy naprawdę dobrze się spisali. 
Chyba najlepiej główna bohaterka Jun alias Freda. Jest taka zwyczajna w swoim życiu sprzed reżimu. Ani za piękna, ani za mądra, ani za dobra ale w sytuacji ekstremalnej mimo wielu słabości potrafi się zmobilizować do walki. Targają nią sprzeczne uczucia miłość, namiętność (tej jest tu dużo), strach, bezsilność, odwaga.... którym daje wyraz w każdej sekundzie filmu i tu pojawia się drobne ale... tak dobrze gra, że dla mnie aż za dobrze... Najlepsi grają tak, że nawet  nie zauważasz czy dobrze im to wychodzi czy źle... bo żyjesz tym co na ekranie... Jej jeszcze brakuje tej drobnej subtelności w drodze do doskonałości. Choć niezaprzeczalnie spisała się naprawdę dobrze.

Na drugim planie jest żona Pan domu, żona, której Jun tytułowa podręczna ma urodzić upragnione dziecko. Kobieta inteligentna i bezwzględna... jednocześnie pełna matczynej miłości. 

To naprawdę duży plus tego serialu. Wszystkie postacie są tak zarysowane, że mimo, że na pierwszy rzut oka wydają się czarno-białe, albo dobre albo zło, to w rzeczywistości są szare.... tak jak prawdziwi ludzie i tak naprawdę widz nigdy nie wie co zrobią...

Jest też Nick szofer z który romansuje tytułowa Podręczna. Postać co najmniej zagmatwana i wprowadzająca zamęt w życiu Jun...

Na tym tle chyba najgorzej wypada Komendant Fred Waterford. Miałam takie poczucie, że nie do końca udało mu się pokazać więź między nim a jego podręczną. Więź, która dla mnie miała zalążki syndromu sztokholmskiego. 

Choć muszę przyznać, że do tej pory wspominam scenę w której Fred jako przedstawiciel klasy rządzącej wraz z mężami stanu wymyśla otoczkę dla usprawiedliwienia gwałtów na podręcznych. Wpada na genialny pomysł, mówi nazwijmy to ceremonią i sypiajmy z podręcznymi w obecności żon, żeby nie były zazdrosne. Jest to tak okrutne i nieludzkie.... a jednocześnie w amoku religijnym wydaje się możliwe... Religia jest w stanie usprawiedliwić wszystko... nawet w tym naszym realnym świecie...

Podręczne stają się więźniami bez prawa do decydowania o sobie. To prawdziwe piekło dla kobiet. Brak własnego zdania, prawa do miłości nawet do normalnego życia.

 
Nikomu nie mogą ufać... bo wszechobecne "oko" jest wszędzie i możliwe, że w każdym... Pod tym względem Republika Gileadu to taka kwintesencja Państwa totalitarnego... 

Dla ciekawskich, którzy są jeszcze na etapie pierwszej serii powiem, że druga jest równie dobra choć całkiem inna. Być może dlatego, że pierwsza seria powstała na podstawie wspomnianego już wcześniej film pełnometrażowego a druga to już totalny wymysł twórców serialu. Na szczęście scenarzyści nie popadli w obłęd wymyślając zaskakująca acz totalnie nieuzasadnione historie. Postawili na jeden sprawdzony motyw miłości rodzicielskiej. Z czystym sumieniem mogę ją polecić...

Tutaj dodam, że jeśli przyjdzie Wam do głowy pomysł, żeby zobaczyć wspomniany film z 1990r to śmiało (jeśli już obejrzeliście pierwszy sezon) choć z bólem serca muszę przyznać, że po obejrzeniu serialu nie warto. 

Ja strasznie się napaliłam i od razu po czterech dniach maratonu serialowego obejrzałam film zachęcona zdjęciami i zwiastunem. Myślałam, że będzie jak z książkami, które zawsze są lepsze od ekranizacji filmowych. Tym bardziej, że patrząc na głównych aktorów jakoś bardziej mi pasowali do fabuły. Nick z którym romansowała Jun był jakiś taki przystojniejszy i bardziej mi odpowiadał jako mężczyzna dla którego mogłabym stracić głowę...

Serena była bardziej wyrafinowana i trochę starsza podobnie zresztą jak Fred, który przypominał mi raczej podstarzałego ale przystojnego ojczulka.

No i Jun trochę bardzie subtelna. Niby wszystko było ok ale niestety na ekranie już coś nie grało. 
Jeśli porównamy film z serialem to fabuła jest naprawdę podobna ale film jest bardziej luźny. Dla przykładu oglądając serial mamy przeświadczenie ciągłego zagrożenia w filmie jest jakaś taka swoboda. Najbardziej ubodło mnie zdanie jakie wypowiada w filmie jedna ze służących gospodyń nazywanych Martami. Stwierdza ona, że nie może sobie wyobrazić jak Podręczne mogą wybrać taki zawód... W serialu jest oczywistym, że Podręczne nie mają wyboru a sprzeciwienie się przyjętym zasadą grozi nawet śmiercią. 


To ciekawe jak różnie można pokazać ten sam temat a nawet, tą samą scenę. Dla przykładu w filmie mamy scenę w której podręczne dokonują samosądu na gwałcicielu rozszarpując go własnymi rękami. 

Jun bierze w tym udział ale szybko usuwa się na bok. W serialu natomiast bierze ona czynny udział w tej rzezi odreagowując niejako na nim swój gniew i bezsilność. Natomiast podobno w książce (tak jest też książka napisana przez Margaret Atwood) dowiadujemy się, że Jun uderza mężczyznę pierwsza bo chce go ogłuszyć by oszczędzić mu cierpienia przy rozrywaniu żywcem...

Podsumowując filmu nie polecam, serial i owszem a o książce raczej się już nie wypowiem bo nie czytałam jeszcze ale mam już trochę przesyt tego tematu.... no może do następnego sezonu serialu ;) Dodam tylko, że jeśli macie ochotę na Youtobe znajdziecie audiobooka czytanego przez Magdalenę Cielecką, co prawda nie wiem czy całego ale tekst czytany przez tą aktorkę naprawdę brzmi nieźle... i warto o tym pomyśleć...

Tylko nie łudźcie się, że drugi czy kolejny sezon będzie miał koniec. Helllooooł to w końcu serial a dobry serial nigdy tak naprawdę się nie kończy.... 

5 komentarzy:

  1. Mną ten serial też zawładnął:) Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A już niedługo 3 sezon...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jeszcze drugiego nie obejrzałam:( Koniecznie muszę nadrobić braki;)

      Usuń
  3. A tu pani autorce wkradł się błąd przy samosadzie na gwałcicielu jeżeli chodzi o książkowa adaptację to nie June go ogłusza aby nie cierpiał a emily

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może, moja Pamięć jest dobra acz krótka ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...